W tym roku najwięcej słuchałem Led Zeppelin,Black Sabath
,Kraftwerk i Depeche Mode. Długie godziny na słuchawkach, w domu, w drodze po
wódke,w samolocie, przed pracą i po pracy.
Black Sabbath kończy swoją karierę w
piękny sposób,wreszcie po tylu latach udało się ,wrócił blues,magia,demony z
przed lat,choć na początku byłem sceptyczny, to każdy kolejny kontakt z 13
utwierdzał mnie w przekonaniu,że to jest TO, nie wyobrażam sobie jak można być
tym albumem rozczarowanym, Damaged Soul to mój osobisty hit tego roku.
Depeche Mode to moi faworyci od wielu lat i tym razem
również nie zawiedli. Delta Machine jest fantastycznie zaaranżowana, ich
piosenki są coraz bardziej wymagajace i dojrzałe, wyzbyte tej popowej
ornamentyki charakteryzujacej ich
wcześniejsze dokonania, idą w cięższy klimat, bawią się formą nie zapominając
jednak o dobrej melodii,nad całością zaś unosi się niemalże religijny klimat,
płyta krązy spokojnie gdzieś na orbicie mainstreamu,mniej hitów, dużo świetnej
muzyki.
Duże wrażenie zrobił na mnie NAILS. Jak wspominałem na
moim blogu, wydany w tym roku krążek Abandon All Life jest niczym zastrzyk z
adrenaliną w serce muzyki EKSTREMALNEJ która w tym roku jakoś kuleje ,majaczy
niewyraźnie na horyzoncie i wysyła jakieś szczątkowe sygnały w postaci ( co najwyżej)kilku
dobrych/przyzwoitych płyt na kwartał. Krążek NAILS jest BARDZO DOBRY i wybija
się ponad inne produkcje, hard corową wściekłością,death metalowym ciężarem,
punkową energią. Tych kilku sukinsynów reprezentowanych przez kultową stajnię
Southern Lord naprawdę ma pomysł na swoją muzykę,na świetne RIFFY, doskonałe
kompozycje i dość oryginalny,tłusty sound. Ujmuje mnie ich attitude, widzę
cieżko pracujący zespół ,szalenie ambitny, otwarty na inne wpływy,które
przenikają do ich muzyki i czynią ją bardziej interesujacą. Jestem szalenie
ciekaw ich przyszłych wydawnictw.
Co jeszcze? Na pewno Esplendor
Geometrico. W polskich internetach mało o nich słychać tymczasem nestorzy
industrialu z Hiszpanii wydali bardzo dobrą płytę Ultraphoon. Jeśli tęsknicie
za mocnym plemiennym rytmem wydobywającym się z nieczynnego ośrodka badawczego
który chwieje się w posadach w wyniku zainicjowanej reakcji termojadrowej to ta
płyta jest dla was. Zapomnijcie na chwile o TG czy Einstürzende Neubauten i
dajcie szanse Esplendor Geometrico.
Spoglądając bardziej na północ, Satyricon po kilku latach
nagrał naprawdę znakomitą płytę,bardzo refleksyjną i jak dla nich na pewno
nietypową. Ku mojemu zadowoleniu, ludzie zdają się przyjmować te zmiany z
szacunkiem, album spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem,tutaj nie ma miejsca
na młodzieńcze dylematy typu sprzedali się albo tym podobne nonsensy. Mniej
surowy Satyricon który balansuje na granicy hard rocka a nawet stricte popowej
melodyki jest dla mnie bardzo interesujący i cieszę się,że podążają w tym
kierunku.
Dobry rok, myślami jestem już kilka miesięcy do przodu, w
świecie premier,koncertów,książek, z nadzieją na przeprowadzenie paru dobrych
wywiadów z kilkoma interesującymi ludźmi. Jesli czas pozwoli,skupię się na
rozbudowaniu mojego bloga,może zaprosze kogoś do współpracy. Nie wierzę już w
publikacje w papierowych magazynach. Ich czas dobiegł końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz