sobota, 21 grudnia 2013


 
 
W tym roku najwięcej słuchałem Led Zeppelin,Black Sabath ,Kraftwerk i Depeche Mode. Długie godziny na słuchawkach, w domu, w drodze po wódke,w samolocie, przed pracą i po pracy.
 
 
Black Sabbath kończy swoją karierę w piękny sposób,wreszcie po tylu latach udało się ,wrócił blues,magia,demony z przed lat,choć na początku byłem sceptyczny, to każdy kolejny kontakt z 13 utwierdzał mnie w przekonaniu,że to jest TO, nie wyobrażam sobie jak można być tym albumem rozczarowanym, Damaged Soul to mój osobisty hit tego roku.
 
 
Depeche Mode to moi faworyci od wielu lat i tym razem również nie zawiedli. Delta Machine jest fantastycznie zaaranżowana, ich piosenki są coraz bardziej wymagajace i dojrzałe, wyzbyte tej popowej ornamentyki  charakteryzujacej ich wcześniejsze dokonania, idą w cięższy klimat, bawią się formą nie zapominając jednak o dobrej melodii,nad całością zaś unosi się niemalże religijny klimat, płyta krązy spokojnie gdzieś na orbicie mainstreamu,mniej hitów, dużo świetnej muzyki.
 
 
 
 
Bogowie z Led Zeppelin i Kraftwerk nie wydali w tym roku żadnej nowej muzyki,najadłem się jednak do syta tym co do tej pory wydali, po mieszkaniu wszędzie się walały ich plyty,ksiązki,publikacje,dvd i inne memorabilia.



                                        

Duże wrażenie zrobił na mnie NAILS. Jak wspominałem na moim blogu, wydany w tym roku krążek Abandon All Life jest niczym zastrzyk z adrenaliną w serce muzyki EKSTREMALNEJ która w tym roku jakoś kuleje ,majaczy niewyraźnie na horyzoncie i wysyła jakieś szczątkowe sygnały w postaci ( co najwyżej)kilku dobrych/przyzwoitych płyt na kwartał. Krążek NAILS jest BARDZO DOBRY i wybija się ponad inne produkcje, hard corową wściekłością,death metalowym ciężarem, punkową energią. Tych kilku sukinsynów reprezentowanych przez kultową stajnię Southern Lord naprawdę ma pomysł na swoją muzykę,na świetne RIFFY, doskonałe kompozycje i dość oryginalny,tłusty sound. Ujmuje mnie ich attitude, widzę cieżko pracujący zespół ,szalenie ambitny, otwarty na inne wpływy,które przenikają do ich muzyki i czynią ją bardziej interesujacą. Jestem szalenie ciekaw ich przyszłych wydawnictw.
 
                                                    

Co jeszcze? Na pewno Esplendor Geometrico. W polskich internetach mało o nich słychać tymczasem nestorzy industrialu z Hiszpanii wydali bardzo dobrą płytę Ultraphoon. Jeśli tęsknicie za mocnym plemiennym rytmem wydobywającym się z nieczynnego ośrodka badawczego który chwieje się w posadach w wyniku zainicjowanej reakcji termojadrowej to ta płyta jest dla was. Zapomnijcie na chwile o TG czy Einstürzende Neubauten i dajcie szanse Esplendor Geometrico.

                        

 
Spoglądając bardziej na północ, Satyricon po kilku latach nagrał naprawdę znakomitą płytę,bardzo refleksyjną i jak dla nich na pewno nietypową. Ku mojemu zadowoleniu, ludzie zdają się przyjmować te zmiany z szacunkiem, album spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem,tutaj nie ma miejsca na młodzieńcze dylematy typu sprzedali się albo tym podobne nonsensy. Mniej surowy Satyricon który balansuje na granicy hard rocka a nawet stricte popowej melodyki jest dla mnie bardzo interesujący i cieszę się,że podążają w tym kierunku.

Dobry rok, myślami jestem już kilka miesięcy do przodu, w świecie premier,koncertów,książek, z nadzieją na przeprowadzenie paru dobrych wywiadów z kilkoma interesującymi ludźmi. Jesli czas pozwoli,skupię się na rozbudowaniu mojego bloga,może zaprosze kogoś do współpracy. Nie wierzę już w publikacje w papierowych magazynach. Ich czas dobiegł końca.

 
Vulture 21/12/2013

 

sobota, 28 września 2013

REX BROWN - OFFICIAL TRUTH,101 PROOF:THE INSIDE STORY OF PANTERA


 
                                                                                        

 
 
Uwielbiam Panterę. Wszystko od Cowboys from Hell po Great Southern Trendkill stoi na półce od wielu lat i cieszy mnie niezmierne,wciąż z taką samą mocą. Reinventing the steel mimo kilku dobrych utworów nie robiła już takiego wrażenia,to był ich łabędzi śpiew, brakowało pasji, mocy,dzikości i autentyczności obecnej na poprzednich płytach, idealna maszyna do zabijania tak nagle przestała wzbudzać jakieś większe emocje.
Niedługo później byliśmy świadkami tragicznych wydarzeń o których wszyscy wiedzą i po okresie względnej ciszy i rozpamiętawaniu talentu znakomitego gitarzysty z Texasu zaczęła sie prawdziwa telenowela w amerykańskim stylu,wzajemne oskarżenia, wyrzuty,zerwane relacje,obrzucanie się inwektywami na łamach prasy i tym podobne zagrania. Philip  w swoim zwyczaju zaangażował się w kilka projektów z którymi objechał planete kilka razy, Vinnie miał swój bar z striptizem i zespół z głupią nazwą na który nikt nie zwracał większej uwagi a Rex..No właśnie,Rex ,basista który był zawsze w cieniu swoich bardziej charyzmatycznych kolegów teraz wypuścił na rynek swoją biografię..
Dla fanów zespołu to pozycja obowiązkowa,choć nie obfituje ona w barwne opisy rock n’rollowej jazdy bez trzymanki gdzie koks i gołe dupy ganiające się po hotelowych korytarzach grają główną role to jednak i tak upchano na kartach tej historii wiele ciekawych faktów. Najbardziej uderzyło mnie chyba to,ze czterech tak róznych facetów było w stanie powołać do życia zespół który swego czasu zmiatał absolutnie wszystko.
 
Rex przedstawia braci Abbott jako facetów o totalnie zwariowanym podejściu do życia,którzy albo śpią albo są na imprezie,czytelnik dostaje  bilet w jedną stronę do szalonego  świata w którym odpala się śpiącemu kumplowi petardę pod tyłkiem,zamiast śniadania chwyta się  po butelkę wild turkey i w każdym mieście szuka się baru z cycatymi laluniami tańczącymi na rurach. Z drugiej strony jest Phil który kocha wszystko co ekstremalne, od Deicide,boks,horrory na heroinie skończywszy. No i jest Rex,facet o którym nikt by nigdy nie powiedział ,ze jest jakimś wielkim basistą,a facet ponoć odebrał solidne wykształcenie ,szczególnie jeśli chodzi o jazz i potrafi goddzinami gadać o swojej miłosci do Led Zeppelin,golfa i ..hazardu.
Cztery różne indywidualności,jeden cel:tworzenie zabóczej metalowej muzy,STRONGER THAN ALL.

Fascynujacym jest fakt, że zespół który w latach 80tych dawał upust swojej miłosći do Judas Priest i power metalu w latach 90tych przeobraził się w prawdziwe monstrum,naladowane testosteronem które pchnęło metal na nowe tory i zainspirowało całą generację zespołów na które dzieciaki później wołały groove metal.
Skąd ta zmiana? Rex wskazuje,że w latach 90tych szło już nowe,np. wszyscy kochali Beg to Differ.Ale  jeszcze bardziej wpłynęła na nich Metallica która wypuszczając czarny album uderzała bezpośrednio w mainstream.Jak wskazuje pan Brown, Pantera uznała to za ciotowaty ruch i doszła do wniosku,że oto powtsała na rynku olbrzymia luka, dla mocnej,agresywnej muzyki,panowie postanowili więc zrobić coś dokładnie odwrotnego i  gdy najbardziej rozpoznawalny zespół metalowy na świecie nagrywał coraz przystępniejsze , zainspirowane bluesem i hard rockiem płyty faceci z Pantery  z roku na rok brzmieli coraz bardziej brutalnie. Ale pod koniec lat 90tych pasmo niekończących się sukcesów zdawało się dobiegać końca a zespół wycieńczony alkoholem,narkotykami i niekończącymi się trasami był już w rozsypce i wzajemna niechęć narastała z każdym dniem.
Rex w swojej książce w interesujący sposób nakreśla chwile pełne radości,obfitujące w zabawne anegdoty i całonocne wygłupy, ale również nie szczędzi gorzkich słów pod adresem swoich dawnych kolegów.Dowiecie się,dlaczego Vinnie mimo otaczającego go tabunu dziewcząt rzadko kiedy mógł się dobrać do ich majtek, jak Phil tłumaczył dlaczego sięga po heroine,jak to jest budzić się rano,pić jedną butelkę whiskey po drugiej by później obudzić się na podłodze i być rozmontowanym do tego stopnia,że bez codziennej dawki procentów nie można funkcjonować.

Książka  warta polecnia, zwłąszcza dla fanów tego wielkiego zespołu,rzuca światło na kilka rzeczy i daje jakiś zarys tego jak trudne osobowości tworzyły zespół który wydawał się być niezniszczalny.
Teraz jeszcze tylko pozostaje czekać na biografię Phila która powinna pojawić się w sklepach już niedługo..Będzie się działo.


                                                                  

czwartek, 26 września 2013

GORGUTS


 
 
 
 
 
 
Witaj Luc! Zacznijmy może od momentu w którym Gorguts zniknął ze sceny.Dlaczego zdecydowaleś się na zawieszenie aktywności zespołu w 2005 roku?Czy trudno było podjąć  taką decyzję?Udzielaleś sie w międzyczasie w jakiś innych projektach?

 
Hej Vulture,wiesz po tym jak Steve McDonald popelnił samobójstwo na początku 2000 roku byłem tym faktem naprawde przybity,wpłyneło to na mnie i czułem sie z tym przez dlugi czas bardzo źle..poza tym w okresie o który pytasz straciłem chęć i motywacje do gry, nie byłem wówczas zainteresowany pisaniem nowej muzyki,byłem kompletnie wypalony.Więc decyzja o zawieszeniu działaności zespołu była dla mnie czymś naturalnym,potrzebowałem przerwy,nie mógłbym wówczas zrobić niczego sensownego,to był bardzo zły czas.Jednak stopniowo zacząłem sie oswajać  z myślą powortu na scene,pisania nowych rzeczy,choć nie przychodziło mi to łatwo,zastanawiałem sie dokąd zmierza moje życie i czy wciąż mam w sobie tą pasje,ten ogień do zajmowania sie tym co było dla mnie tak istotne przez ostatnie kilkanaście lat,nie czułem zadnego przymusu,presji,byłem zadowolony z tego co osiągnąłem z tym zespołem.Jedyny projekt w którym w jakimś stopniu sie wówczas udzielałem nosił nazwe NEGATIVA .

 
Jak więc wygladał proces tworzenia nowej płyty,byleś  wystarczajaco  zmotywowany do pisania nowych utworów,co sie zmieniło na przestrzeni lat?

 
Zmieniło sie  bardzo wiele..jak ze wszystkim w życiu,jeśli jesteś prawdziwie zaangażowany w rzemiosło któremu sie oddajesz to siłą rzeczy stajesz sie coraz lepszy,podobnie jest chyba w moim przypadku,jestem zainspirowany wieloma rzeczami,widze bardzo wyraźnie,że taki album jak Colored Sands nie mógłby powstać w 1992 roku ,setki ludzi,tysiące płyt,doświadczeń,dobrych i złych,to wszystko odciska swoje piętno..Jestem zdania,ze pisze dziś znacznie lepsze utwory,podobnie  wygląda to w przypadku tekstów,czuje że poczyniłem na tym polu duży postęp,jestem z nich naprawde zadowolony.

 
Colored Sands jest już na rynku od jakiegoś czasu.Jak bardzo jesteś z tej płyty zadowolony dzisiaj? Uważasz,że wpisuje sie ona w wasze dziedzictwo i bez problemu można ją postawić obok waszych najlepszych dokonań?

 
Jeśli chodzi o nowy materiał to nie móglbym być szczęśliwszy,serio. Lubię wszystko co sie tam znajduje.Kompozycje,teksty,okladke,dla mnie to najlepsza rzecz jaką osiągnąłem jako artysta.Ten album zabral Gorguts w miejsca których nigdy wcześniej nie odwiedziliśmy.Wszyscy wciąż wskazują na Obscure jako nasze najwybitniesze osiągnięcie, ja jednak jestem zdania, że na Colored Sands poszliśmy jeszcze dalej,jest to album bardziej zwarty,zdefiniowany,jest niczym monolit,kompozycje sa lepsze i bardziej dopracowane.Dla mnie osobiście Obscura jest jakby wstępnym szkicem do tego co znalazło sie ostatecznie na Colored Sands..Jak do tej pory recenzje są bardzo dobre i na całym świecie fani i prasa są  dla nas bardzo zyczliwi,widzę ,że wielu ludziom ta płyta bardzo przypadła do gustu.Nie móglbym być bardziej wdzięczny,nie ukrywam,że cieszą mnie te słowa uznania i bardzo za nie dziękuje.

 
Nie ulega wątpliwości ,że na dzisiejszej metalowej scenie więcej jest wtórnych,nudnych płyt a prawdziwe perły trafiają się niezmiernie rzadko. Jak zachęciłbyś ludzi aby sięgneli po nową propozycję Twojego zespołu i wyłowili ją z morza nijakich,bezpłciowych krążków które zalewają rynek co miesiąc?

 
Muzyka musi mieć w sobie ten element zaskoczenia,niespodzianki...sięgne po nią,wzbudzi on a moje zainteresowanie tylko jeśli potrafi mnie zadziwić,sprawić,że usiąde i dźwięki tak mną zawładną,że nie będę w stanie robić nic innego.Lubię gdy muzyka wprowadza mnie w odpowiedni nastrój,obecnie techniczna biegłość,wirtuozeria nie zajmuje mnie już tak jak kiedyś,koncentruje się bardziej na zbudowaniu odpowiedniej atmosfery,szukam tego również w innych zespołach,klimatu który mnie pociąga.Wiesz,jest mnóstwo zespołów typu np Cannibal Corpse które grają w ściśle określonej konwencji,znają swoje rzemiosło i  z pewnością realizują się w tym...dla mnie ważne jest jednak podjęcie wyzwania,muzycznej przygody,zbadania terytoriów które do tej pory były mi obce,staram się to uskuteczniać za każdym razem gdy piszę nowy materiał.Oczywiście jestem realistą i nie sądze aby mój zespół przyczynił się do jakiejś rewolucji,nie wynaleźliśmy prochu,ale z każdym albumem konsekwentnie wzbogacamy naszą muzykę o nowe elementy.



                                            
 

 

 Nie jest tajemnicą,że Obscura wyróżnia się w waszej dyskografii i album ten cieszy się już kultowym statusem,utkwiło Ci w pamięci coś szczególnego z tamtego okresu gdy Obscura dopiero nabierała realnych kształtów?

 
Hah,pamiętam takie jedno zdarzenie o którym nikomu wcześniej nie wspominałem.Gdy tworzyliśmy muzykę na ten album był środek pieprzonego lata,było bardzo duszno i upalnie,grałem w moim domu,próbowałem nowych pomysłów w pewnym momencie odłożyłem gitarę na bok ,musiałem sie odlać i wyjść zaczerpnąć powietrza,w budynku było jeszcze gorzej niż na zwenątrz.Mieszkanie które wówczas wynajmowałem składało się z salonu i kuchni,oddzieliłem te pomieszczenia wieszając między nimi olbrzymią flage Gorguts(śmiech)Gdy wróciłem flaga paliła się w najlepsze a wraz z nią spora część mojego mieszkania! Cudem udało mi się je odratować,okazało się ,że w momencie gdy wyszedłem moja szurnięta sąsiadka weszła do środka i podłożyła ogień.Wezwałem policję i aresztowali ją tego samego dnia.Słyszałem później,że wylądowała w zakłądzie zamkniętym,chore gówno stary,mówię ci...

 
Luc,wielu ludzi dyskutując o waszym zespole wspomina również o Deathspell Omega,zespole który nieźle namieszał w ostatnich latach i który z pewnością jest Ci znany.Porównuje się wasze unikalne podejście do melodii,riffów,budowania utworów,jak Ty sie na to zapatrujesz?

 
Kocham muzykę DEATHSPELL OMEGA.Myślę,że ich brzmienie jest wyjątkowe.Nie brzmią jak typowy,sztampowy zespół black metalowy. Chciałbym zrobić epke z 25 czy 30 minutowym utworem,podobnie jak oni.Jeśli pytasz o ich dorobek najbardziej cenię Paracletus i Chaining...

 
Jak w takim razie zapatrujesz się na najbardziej kontrowersyjną płytę ostatnich lat na death metalowej scenie ,autorstwa bogów z Morbid Angel?Przekonują Cie ich eksperymenty i bardziej odważne niż zazwyczaj podejście do tworzenia nowych utworów?

 
Stary,nie jestem fanem tego krążka. Wspomniane techno/industrialne elementy które przewijają się na tej płycie nie przemawiają do mnie.Kocham wszystko od Altars of Madness do Gateways of Annihilation.Mieliśmy szansę grania z nimi gdy promowali zabójczy Formulas fatal to the flesh.Było zajebiście,nie mogłem narzekać,to świetni ludzie.


                                                             
 

Luc,co sądzisz o eksplozji popularności mediów społecznościowych?Nie sądzisz,że to troche ironiczne,że większość ludzi wszędzie klika,że coś lubi,dodaje sobie wirtualnych przyjaciół,komentuje jakieś obrazki a tymczasem prawdziwe życie toczy się gdzieś obok?Czy ten cały internet nie zżera nam troche mózgu kawałek po kawałku?

 
Mój przyjacielu,totalnie się z Tobą zgadazam!Dlatego też nie mam personalnego konta na Facebooku.Oczywiście uważam,że to bardzo użyteczne narzędzie w zakresie promocji zespołu i mojej twórczości.Ale jeśli chodzi o moje życie prywatne to wolę pograć na gitarze,porzeźbić w drewnie,skoczyć do pubu na piwo albo obejrzeć jakiś film niż ślęczeć przed monitorem i gadać z ludźmi których nie widziałem od lat i których już nie ma w moim życiu.Lubię spotykać się z fanami po koncertach,lubię żywy,prawdziwy kontakt,dzielenie się energią.Dzięki fanom jestem tu gdzie jestem i wciąż robię to co kocham.Nie ma fanów –nie ma kariery.

 

 Co w takim razie najbardziej Cie irytuje w metalowej społeczności,albo w tym jak metal jest postrzegany w środkach masowego przekazu?

 
Najbardziej oczywiście działa mi na nerwy fakt,że wielu ludzi wciąż postrzega metal jako naiwną muzyke graną przez ćpunów i życiowych wykolejeńców ,zbyt wielu laików wciąż uważa,że granie metalu to tylko szarpanie strun i żadne nadzwyczajne umiejętności czy też zmysł kompozycyjny nie są tu potrzebne.To smutne,ale wielu fanów innych gatunków muzycznych,niezaznajomiona z ekstremalnym metalem,pewnie tak właśnie sądzi.W mojej ocenie Death metal jest wciąż bardzo silnym gatunkiem,gdzie jest olbrzymia przestrzeń dla kretywności,nowych pomysłów,ideii,oczywiście nie wszyscy są w stanie to dostrzec,ale spójrz choćby na takie zespoły jak ULCERATE czy NERO DE MARTE,oni pchają tą scene do przodu,wypracowali swój własny muzyczny język,a takich zespółów które mają swoją tożsamość jest precież więcej..

 
Kanada zawsze miała świetną scenę. Jak ustosunkowujesz się do innych znanych zespołów z Twojego kraju?Mam tu myśli np: INFERNAL MAJESTY,VOIVOD,BLASPHEMY,SACRIFICE,RAZOR?

 
W przeszłości graliśmy wiele koncertów z RAZOR,SACRIFICE , BLASPHEMY.W szkole średniej byłem wielkim fanem SACRIFICE  i INFERNAL MAJESTY,miałem ich koszulki,płyty,chodziłem na koncerty,piekne czasy.Oczywiscie kocham również VOIVOD!To wielki zespół,Blacky pomagał nam kilka razy w studio,miło to wspominam,było zajebiście.

 
Słyszałem,że masz jakieś Polskie korzenie,prawda to?

 Moja mama! Moja mama jest Polką!Ale za cholerę nie rozumiem waszego języka ha,ha,ha.Powiem ci również,że kocham muzykę Pendereckiego i Lustosławskiego. Gdy mieszkałem w Montrealu miałem szczęście spotkać Pendereckiego dwa razy,świetne doświadczenie.



                                                                            

 
Luc,co dalej z GORGUTS,jakie plany na pryszlość?Aha..bym zapomniał,czy ktoś Ci już wspomniał,że wyglądasz troche jak Glen Benton?

 
Ha,ha,ha...coś w tym jest,kilka osób już zwróciło na to uwagę!Graliśmy kiedyś trasę z Deicide ale nic więcej nie powiem ha,ha.Moje plany?Musimy ograć nowy materiał i pewnie ruszymy w trasę,mam nadzieję dotrzeć również do Polski.Nie ma teraz zbyt wiele wolnego czasu,ostatnio  jeszcze przypałętała się jakaś infekcja i musiałem swoje odchorować..przynajmniej miałem trochę czasu,żeby złapac za kawałek drewna i w spokoju porzeźbić.Bardzo mnie to relaksuje.Dzieki bardzo za wywiad,do zobaczenia na koncertach!!!

 

niedziela, 1 września 2013

TRIBULATION






Formulas of death to z pewnością jedna z  największych  niespodzianek na metalowej scenie w 2013 roku.Nie oczekiwałem, że nowy album okaże się  aż tak interesujący, wasze podejście do melodii,budowania klimatu jest bardzo ciekawe,specyficzne,zwłaszcza jesli weźniemy pod uwagę dzisiejszą scene death metalową  gdzie poza kilkoma  chlubnymi wyjątkami  większość nagrywa bez przerwy to samo,zmieniają sie tylko okładki i tytuły  piosenek..Czy mógłbys przybliżyć nam proces powstawawania nowych utworów,jak to wyglądało  tym razem?

 
Nigdy nie dążyliśmy do tego aby album brzmiał  w jakiś szczególny sposób,nigdy tak naprawdę o tym nie myśleliśmy,po prostu zrobiliśmy to co uwazaliśmy w danym momencie za wlaściwe.Domyślam się że to dlatego ten album jest inny,nie ma tu żadnego wyrachowanego działania anii obmyślonej wczesniej stategii, jako zespół nie rozmyślamy o tym aby podpiąć  się pod jakiś  nurt,po prostu piszemy naszą muzykę.Tym razem daliśmy sobie więcej czasu,pozwoliliśmy dojrzeć pewnym procesom ,ale to bardziej kwestia wyłapania odpowiedniej atmosfery aniżeli realizowania jakiś zamierzeń  punkt po punkcie.Po prostu zaczynamy grać  i uwalniamy te utwory,nieświadomie,tak jakby byly gdzieś tam od dawna tylko my o tym nie wiedzieliśmy.

 
Czyli nie było czegoś takiego,że coś  zobaczyłeś,coś usłyszaleś i  wrażenie było tak mocne ,że postanowiłesś popchnąć  swój zespół  w trochę  innym kierunku?

 Nie mogę wskazać jednego koncertu,czy jednej płyty..Ale to co slyszysz na Formulas of death daje jakiś wgląd  w to jak spoglądam na świat. Widzę siebie jako człowieka który zadaje wiele pytań,kwestionuje rzeczywistość zamiast przyjmować  wszystko bezwiednie jak ma  to w zwyczaju większość  mieszczuchów.Taka postawa odznacza się brakiem strachu czy obaw przed wprowadzaniem zmian,nie chodzi jednak o to żeby robić coś inaczej dla samego faktu,chodzi bardziej o to że można coś zrobić inaczej i wciąż  może to mieć dużą  wartość. Nie robimy muzyki po to aby sprostać  oczekiwaniom statystycznego fana death metalu.

 
Czy móglbyś przyblizyć  nam o czym traktują  liryki na nowej płycie? W którymś z wywiadów wyczytałem, że  Adam wspomniał coś  o konotacjach z szweckim folklorem,mógłbyś rozwinąć  ten temat?Kto zrobil okładkę nowej płyty i co ona znaczy dla Ciebie?

 Reasumujac,teksty na nowej płycie  oscylują wokól tego co wiąże sie  z zmianami,transformacją jaka zachodzi w człowieku, śmierci w wymiarze duchowym i odrodzenia. Teksty dotyczą również związków między ludźmi i duchami, siłami których istnienia nie potrafimy wytłumaczyc czy zracjonalizowac,w tym momencie mógłbym wlaśnie wspomnieć  o naszym rodzimym folklorze, pojawia sie on np w utworze Randa który traktuje  o zjawie zamieszkującej szwedzkie lasy która zawsze wydawała mi się niebywale interesująca,wszelkie gusła i opowiadania z tym związane sa mi bardzo bliskie. Natomiast jeśli chodzi o okładke to jej autorem jest Jonathan,nasz gitarzysta,do zrobienia tego obrazu wykorzystał  fragment zdjecia które znalazło sie w jakims numerze Art Noveau magazine.To co widzisz na okładce przedstawia wlaśnie wspomniną wyżej zjawe, która znajduje sie  pod powiechrznią,przekroczyła  ona już świat dla człowieka obcy,nieznany...
 
 
 
 

 

 
Jak media i fani reagują na waszą nową płyte?Dotarły do was jakieś negatywne komentarze, ktoś was zrugal mocno w recenzjach?

 Płyta spotyka sie z świetnym przyjęciem,wygląda na to że ludzie naprawde załapali dokąd zmierzamy i poswięcili temu albumowi dużo  uwagi, co jest szczególnie ważne bo nie jest to płyta którą znasz na pamieć po dwóch,trzech przesluchaniach.Oczywiście biorąc pod uwagę fakt, że  zboczyliśmy z kierunku którym podążaliśmy na poprzedniej płycie wiąże sie z urzędu z jakimiś tam gównianymi recenzjami i takie też sie trafiają,jednak nie jest ich aż tak dużo jak wcześniej sądziliśmy.

 
Jak tak przeglądam wasze nowe zdjęcia,to wyglądacie jak jakiś rockowy band który teleportował sie z lat 70tych  w czasy obecne, przypadek?;)

 
Hah,nie wiem co powiedzieć, wyglądamy w ten sposób od blisko 10 lat ,mniej lub bardziej.Ale może coś  w tym jest że sposób w jaki sie ubieramy reflektuje również to co dzieje sie w muzyce,nie wiem,to kwestia personalnych preferencji.




 
 
Jak juz wspomnieliśmy wcześniej Formulas of Death spotyka sie z bardzo ciepłym przyjęciem,sądzisz jednak że słuchacze naprawdę  nadążają za wami,wyłapują te wszystkie niuanse i  rozumieją waszą muzyke?

 
Spodziewaliśmy się  , że z każdej strony będzie slychac głosy zawiedzionych death metalowców a jest zupełnie odwrotnie, ludzie poświęcają tej płycie nalezytą uwagę. Ale rozumienie wszystkiego co jako zespół soba reprezentujemy,nie jest konieczne  żeby za nami nadążyć i czerpać satysfakcje z obcowania z tą muzyką. Nie oczekuje że ludzie ogarną cały koncept , zrozumieją każdy tekst i w mgnieniu oka wyłapią każde podobieństwo, choćby do rockowych gigantów z przed lat o których wspomniałeś  wcześniej. Wszystko pozostaje więc otwarte na interpretacje, te rzeczy,magia muzyki, nie mogą być w pełni zrozumiane przez nikogo,prawdopodobnie nawet nas samych,wyjaśnianie tego w detalach i rozbieranie na czynniki pierwsze również  nie ma większego sensu.Cieszy mnie oczywiście ,że ktos chce sie w to zaglębić, zbadać ale w pewnych kwestiach muzyka sama w sobie wystarcza,nie potrzeba wówczas wielu słów.
Irytuje mnie jednak gdy ludzie sądzą ,że kontynuujemy naszą  działalność  poniważ kierują nami jakieś prozaiczne pobudki, nie robimy tego  aby tylko sprzedać produkt,oczywiście cieszymy sie gdy płyta sie sprzedaje ale sama sprzedaż nie jest motorem naszych dzialan.Tworząc  płyte taką jak Formulas of death  komunikujemy ludziom w jasny sposób,ze nie jesteśmy tutaj po to aby spełniać czyjekolwiek oczekiwania.

 
Czy dokonujesz rozróżnienia na muzykę popularną i taką która ma większą wartość , jest traktowana bardziej serio,czy bardziej skłaniasz sie ku stanowisku,że wszędzie można znaleźć  wartościowe rzeczy?

 
Jak historia niejednokrotnie pokazała,bardzo wartościowa muzyka,robiona na serio, również może osiągnąć  pewien poziom popularności, nikt nie powinien mieć co do tego wątpliwości. Jednakże naprawdę popularne kapele na dzisiejszej scenie to w moich oczach najzwyklejsze gówno a płyty warte uwagi mozna policzyć na palcach jednej ręki.Muzyka popularna jest swego rodzaju fenomenem,jesli pomyślisz o tym jak wielką rolę  muzyka odgrywa w życiu różnych ludzi,to zdumiewąjace.Gdzie będzie metal za 200 lat? Musi zostac pchnięty w jakimś kierunku.Staram się bardziej skupić na swojej robocie w zespole aniżeli narzekać na to  jak niektóre z dzisiejszych kapel są beznadziejne.






 
Jak zapatrujesz się  na szwedzką scene?Ciekaw jestem co myślisz o starych wyjadaczach typu Grave,Entombed i  jak ustosunkowujesz sie do zespolów które osiągneły spory sukces i są rozpoznawalne na całym świecie jak Opeth czy Watain..

 
Nigdy nie sluchałem Grave czy Opeth,nie znajduje również nic ciekawego w tym co Entombed ma do zaproponowania obecnie.Watain napiera do przodu nie oglądając sie na nikogo, lubię ich.Poza nimi mamy tutaj band funkcjonujący pod nazwą In Solitude i oni grają naprawdę ekscytujace rzeczy. Wciąż lubię  też Ghost. Wszyscy wspieramy się do pewnego stopnia, znamy sie od lat.Wlaśnie pracuje nad oprawą graficzną na potrzeby przyszłych wydawnictw Ghost, w niedalekiej przyszłości wybieramy się również  na tournee z Watain i In Solitude.

 
Wasz krajan,Daniel Ekeroth wypuścił na rynek całkiem zgrabną pozycję  poświęconą wczesnej scenie death metalowej. Jesteś zaznajamiony z tą pozycją? Masz w zanadrzu jakies ciekawe historie do opowiedzenia z tamtych czasów?

 
Tak,mam wspomnianą ksiązkę na półce, musze cie jednak rozczarować,jesteśmy zbyt młodzi  żeby pamiętać  tamtą pierwotną scene, pierwszą fale uderzeniową szwedzkiego death metalu,wlaściwie to niewiele mamy z nią wspólnego. Zaczeliśmy stawiać  nieśmiało pierwsze kroki w undergroundzie dopiero  około roku 2000 , byliśmy wówczas bardzo młodzi i niedoświadczeni więc nie mogę ci raczej sprzedać  żadnych ekscytujących ploteczek na temat starej sceny ;)

 

[V] sierpień 2013